Okiem eksperta: Sebastian Pawlik po Mistrzostwach Polski Juniorów 2024

Podczas spotkania Dyrekcji Pionu Szkolenia PZPS z trenerami młodzieżowych reprezentacji Polski w Warszawie (18 marca) mieliśmy okazję do krótkiej rozmowy z pierwszy szkoleniowcem męskiej kadry U20, Sebastianem Pawlikiem. W związku z tym, że na początku marca rozegrano turniej finałowy Mistrzostw Polski Juniorów 2024, nie mogliśmy nie zapytać doświadczonego trenera o mecze, ogólne wrażenia i przyszłość jego podopiecznych, których obserwował w Bartoszycach.

Zapraszamy do lektury,
Redakcja

Za nami Mistrzostwa Polski Juniorów 2024 – emocje już opadły, ale w pamięci mamy niezwykle wyrównany turniej finałowy. Obserwował Pan cały turniej i zmagania potencjalnych kandydatów do reprezentacji Polski U20. Czy były jakieś zaskoczenia w rozstrzygnięciach?

Jeżeli chodzi o same mistrzostwa, to mogliśmy oglądać bardzo dużo zaciętych i wyrównanych meczów w całym turnieju, co świadczy o zbliżonym poziomie finałowej ósemki. Przed turniejem trudno było przewidzieć w jakiej kolejności drużyny staną na podium, ale które drużyny na nim staną było już przewidzieć dużo łatwiej. W Bartoszycach prawie wszystkie spotkania  w strefie medalowej kończyły się w pięciu setach, dzięki czemu mogliśmy oglądać bardzo zacięte mecze. Klasyfikacja końcowa – gdyby te same zespoły spotkały się na przykład dzisiaj,  już po tych kilkunastu dniach – mogłaby być inna. W tym turnieju nie było ewidentnego faworyta, a wszystkie zespoły grały na bardzo fajnym poziomie. Zagranie przez zawodników, w tym reprezentantów, takich ciężkich i wymagających spotkań o stawkę dało im bardzo dużo doświadczenia. My mogliśmy poobserwować chłopaków na dłuższym dystansie, w sytuacjach stresowych, często trudnych, z których musieli wychodzić i szukać rozwiązań w swojej grze. Cieszę się, ponieważ te obserwacje wzbogaciły naszą wiedzę o zawodnikach o cenne dla nas  informacje – to dla mnie bardzo pozytywne i budujące doświadczenie w perspektywie pracy z grupą U20.

Czy w efekcie dobrego turnieju mistrzowskiego pojawiły się na listach powołań nowe nazwiska chłopców?

Tak, pojawili się nowi zawodnicy, którzy pokazali dobry poziom umiejętności siatkarskich i zasługują na udział w akcjach szkoleniowych reprezentacji. Grali pod dużą presją, pokazali odporność na stres w turnieju o stawkę i dlatego w najbliższym czasie dostaną swoje szanse. Będziemy chcieli ich sprawdzić podczas zgrupowań i meczów kontrolnych.

Jesteś młodym, ale niezwykle doświadczonym trenerem reprezentacji narodowych. Na przestrzeni kilkunastu lat pracy pojawiali się młodzi, bardzo zdolni zawodnicy – wielu z nim możemy oglądać w zmaganiach najwyższej klasy rozgrywkowej i seniorskiej reprezentacji Polski. Czy w stosunku do poprzednich roczników występują jakieś braki u młodzieży? Jest jakiś aspekt, nad którym w klubach należy bardziej pracować?

Moim zdaniem bardzo ważny stał się aspekt przygotowania motorycznego – młodzież ogólnie rzecz ujmując jest mniej sprawna. Może nie było to tak bardzo widoczne podczas rozgrywania wspomnianych wcześniej finałów – mieliśmy w końcu do czynienia z najlepszą ósemką w Polsce. Wśród nich mniej sprawnych zawodników jest mniej. Zawodnicy w dużej części tych drużyn są zbierani z kilku ośrodków siatkarskich i zarówno ich umiejętności siatkarskie jak i ogólna sprawność, są na wyższym poziomie. Natomiast obserwując ogólnie dzieci i młodzież na wcześniejszych etapach, widzimy  zmiany w poziomie ogólnej sprawności i dlatego przygotowanie motoryczne, ogólnorozwojowe, w odróżnieniu  od lat poprzednich, stanowi bardzo ważny, nierozłączny aspekt treningu siatkarskiego.  Kilkanaście lat temu młodzież była bardziej sprawna. Myślę, że mniej zewnętrznych bodźców zakłócało jej naturalny rozwój. To jest w mojej ocenie największa zmiana w stosunku do poprzednich roczników, dlatego uważam, że od najmłodszych lat należy pracować w klubach i ośrodkach szkoleniowym nad ogólnym usprawnianiem dzieci, równolegle z nauką siatkówki.

A czy wśród chłopców z reprezentacji Polski U20 widzisz kandydatów do seniorskiej kadry? Widzieliśmy w Bartoszycach trenera Nikolę Grbicia. Czy mamy dalej tzw. „potencjał ludzki” wśród zdolnych juniorów?

Na pewno trudno będzie tym chłopcom w ciągu najbliższych dwóch lat zasilić szeregi pierwszej reprezentacji, ale nie dlatego, że są mniej zdolni. Muszą po prostu nieco dłużej poczekać na swoją szansę, ponieważ Biało-Czerwoni mają od lat bardzo mocny i wyrównany szeroki skład, ciągle jeszcze młody. Gdyby moi podopieczni grali dziesięć lat temu odpowiedziałbym bez wahania: tak, za dwa lata wielu z nich otrzyma swoje pierwsze szanse na grę z orzełkiem. Poziom reprezentacji i rywalizacji sportowej na poszczególnych pozycjach jest w tej chwili bardzo wysoki, ale to nie oznacza, że tych najlepszych juniorów nie zobaczymy w perspektywie kilku lat w seniorskiej drużynie. Mamy bardzo zdolną młodzież – ich droga do reprezentacji nieco się wydłuży, ale w końcu przyjdzie ich czas. Być może będą musieli poczekać aż kilku doświadczonych zawodników zakończy reprezentacyjną karierę.

Juniorzy, o których rozmawiamy mają przed sobą kolejny etap w swoich karierach zawodniczych. Wśród dziewcząt w tej kategorii wiekowej od kilku lat pojawia się bardzo silna alternatywa rozwoju w postaci wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Czy w męskim pionie zauważyć można podobną tendencję? Czy dominuje bardziej krajowy kierunek w wyborach maturzystów?

Słyszymy rzeczywiście o wyjazdach, ale jeszcze w tej chwili są to pojedyncze przypadki. Wiąże się to moim zdaniem z tym, że po pierwsze oferta męska w kraju jest nieco inna i bardziej otwarta na młodych siatkarzy (PlusLiga i Tauron 1. Liga). Po drugie sama oferta stypendialna dla chłopców na uniwersytetach amerykańskich jest inna niż w przypadku dziewcząt. Liczba przyznawanych stypendiów jest mniejsza, są nieco inne kryteria i dlatego moim zdaniem łatwiej jest wyjechać w tej chwili młodym siatkarkom. Pozostaje także kwestia wyborów samych zainteresowanych – nasze ligi stoją na bardzo wysokim poziomie i dają możliwość ogrywania się i dalszego rozwoju w Polsce, w naprawdę mocnych klubach.

Dziękujemy za rozmowę!