Okiem eksperta - rozmowa z Aleksandrą Jagieło, panią prezes BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała

W ostatnim czasie mieliśmy ogromną przyjemność porozmawiać z jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek z drużyny "ZŁOTEK" Andrzeja Niemczyka - Aleksandrą Jagieło, obecnie m.in. członkinią Zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Z jej ogromnego doświadczenia zawodniczego korzysta klub BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała, w którym od prawie czterech lat pełni funkcję prezesa. Brała także czynny udział w wyborze Stafano Lavariniego na selekcjonera żeńskiej reprezentacji Polski. Podczas naszego krótkiego spotkania poprosiliśmy Panią Prezes o wskazanie kilku pożądanych cech u szkoleniowców - na podstawie jej zawodniczych, jak i ostatnich zarządczych doświadczeń. Może te opinie wpłyną na Państwa ścieżkę rozwoju zawodowego, bądź zainspirują do jeszcze cięższej pracy nad sobą.
Zapraszamy do lektury.
Redakcja
Pani Prezes, Olu – osiągnęłaś sportowo, siatkarsko bardzo dużo. Całkiem niedawno kibice mogli podziwiać cię na parkietach Tauron Ligi. Wiele lat ciężko pracowałaś, z różnymi trenerami. Jakie cechy szkoleniowców decydowały o przekonaniu Cię do wspomnianej ciężkiej pracy? Jakie cechy ceniłaś w nich sobie najbardziej?

W wieku juniorskim przyznam szczerze, że prawie w ogóle się nad tym nie zastanawiałam – w zasadzie trenowałam i robiłam to, co miałam według aktualnego trenera robić. W seniorskiej siatkówce miałam rzeczywiście kilku tych trenerów i nie ukrywam, że największe na mnie wrażenie zrobił - za tych pierwszych lat - trener Andrzej Niemczyk. Pamiętam, że jako dzieci cieszyliśmy się z rzeczy z Pewexu, czy z zagranicy i tutaj można posłużyć się takim porównaniem. Trener Andrzej przyjechał do nas właśnie z zagranicy. Osobiście nie znałam go wcześniej – może to była moja młodzieńcza ignorancja przyznaję otwarcie. Przy naszym pierwszym spotkaniu podszedł do mnie podczas treningu, obok siedziała Madzia Śliwa i zapytał: A ty dziewczynko jak masz na imię? – to ja sobie pomyślałam: dobrze – jest jeden jeden - oczywiście w żartach. Madzia uratowała sytuację przedstawiając mnie nowemu trenerowi reprezentacji: to jest nasza Oleńka. Ale wracając do pytania, to dlatego wspominam Andrzeja Niemczyka, ponieważ był człowiekiem, – to co mnie najbardziej w nim ujęło, jako moim trenerze i to, o czym powtarzam w rozmowach głównie z Bartkiem (Piekarczykiem, szkoleniowcem BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała - red.) - który potrafił zdjąć odpowiedzialność z całego zespołu. Myślę, że dużym problemem trenerów, to jest taka trochę lawina, jest to, że boją się zaryzykować, ponieważ boją się o posadę: jak nie będzie wyniku, zostaną szybko zwolnieni. A w przypadku trenera Niemczyka było inaczej. Miał tę cechę i mówił o tym głośno: jeśli mnie zwolnią, to ich strata.  To była pewność siebie i umiejętność brania odpowiedzialności na siebie, przy jednoczesnym zdjęciu jej z zawodniczki. Było to bardzo pomocne, między innymi na zagrywce – byłam wówczas wchodzącą w reprezentacji i dzięki niemu dużo mocniejsza czułam się w tym elemencie w kluczowych momentach. Poza tym był to także trener inny niż moi wcześniejsi szkoleniowcy pod względem prowadzenia zespołu, mam tu na myśli prowadzenie zespołu poza boiskiem. W tamtym czasie, nawet jeszcze później, wyjazd na zgrupowanie reprezentacji był związany z całkowitym poświęceniem się treningom i maksymalnej izolacji i koncentracji na pracy – rozłąka z najbliższymi trwała kilka miesięcy. Dla nikogo nie jest to łatwe. Trener Niemczyk wprowadził taką zmianę, że pozawalał, a nawet nakazywał, aby nasi partnerzy, rodziny pojawiały się na zgrupowaniach. Argumentował to tym, że my kobiety jesteśmy takimi istotami, które potrzebują kontaktu i wsparcia najbliższych podczas miesięcy ciężkiej pracy. W moim odczuciu to wszystko zrobiło wówczas na mnie ogromne wrażenie i było kluczowe w takim, a nie innym odbiorze trenera.

Kilka lat temu odwiesiłaś przysłowiowo buty na kołek, kończąc swoją bogatą zawodniczą karierę. Weszłaś w nową rolę w klubie i także w Polskim Związku Piłki Siatkowej – m.in. zaproszona zostałaś do udziału w wyborze trenera żeńskiej reprezentacji Polski. Jakie widzisz zmiany u trenerów, które mogą być pomocne w pracy z zespołem? Nad którymi cechami, umiejętnościami powinni obecnie pracować szkoleniowcy?

Moje spostrzeżenia dotyczą nie tylko dziedziny, o której rozmawiamy – czyli relacji na linii trener i zawodniczka.  Ogólnie zmieniło się podejście, że ktoś jest dyktatorem, narzucającym swoje autorytarne sądy i niepozwalającym na pytania i wątpliwości podopiecznych. W każdym obszarze naszych działań nie ma już miejsca na takie sytuacje, w którym druga strona nie może wypowiedzieć swojego zdania. Obecnie bardzo ważny jest, przy tych młodych osobach – nie tylko mówię tutaj o zawodniczkach - partnerski stosunek i wysłuchanie ich potrzeb. Naturalnie nie mówimy o „wchodzeniu komuś na głowę”, a tylko o pracy nad komunikacją w zespole i chęcią zrozumienia. Wiadomo, że za każdym zespołem stoi jakieś oczekiwanie wyniku, za tym idzie też presja, także w konsekwencji pieniądze – w mojej ocenie jednak należy pamiętać, że na pierwszym miejscu powinien być człowiek i tym staram się kierować w mojej pracy prezesa klubu. Siatkówka kiedyś się skończy, a my zostaniemy w przyjaznych, bądź wrogich relacjach. Tym bardziej, przy tym młodszym pokoleniu, ważne jest, aby trenerzy dbali o podejście partnerskie, a nie coś nakazujące, aby stale wzmacniali swoje kompetencje miękkie w pracy.  Nie tylko w sporcie należy mieć duże wyczucie w działaniu. Młode zawodniczki, często bardzo emocjonalnie reagują na uwagi dotyczące swojej gry i wycofują się szybko w relacji z trenerami. Trudno też zapominać o emocjach samych trenerów, które im także towarzyszą i mogą być okazywane – praca nad nimi będzie u wszystkim bardzo pomocna.

Na koniec naszej rozmowy, chciałabym jeszcze zapytać o trenera Biało-Czerwonych, Stefano Lavariniengo. Brałaś udział w jego wyborze, mimo, że nie miałaś okazji z nim pracować jako zawodniczka. Na pewno zwróciłaś uwagę na jego szczególne cechy, które są godne naśladowania, bądź mogą być inspirujące do działania dla innych trenerów i trenerek?

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na jego warsztat szkoleniowo-trenerski. W mojej ocenie Stefano nie jest bardzo wylewnym człowiekiem, wręcz momentami zamkniętym, ale główną jego zaletą jest to, że jak już jest z zespołem, to całkowicie angażuje się w pracę z nim, żyje nim i przede wszystkim mocno wierzy w jego możliwości. To jest istotnie zauważalna odmiana w reprezentacji, bo dziewczyny nagle nie zmieniły się – nie przeskoczyły o dwa sportowe poziomy. Moim zdaniem ktoś – czyli Stefano Lavarini – przedstawił swoją wizję pracy, a drużyna w nią uwierzyła i poszła za nim - a jak za tym poszły, to pojawiły się wyniki sportowe. Dlatego uważam, że wybór był jak najbardziej właściwy.


Dziękujemy za rozmowę!



* Aleksandra Jagieło – jedna z najbardziej doświadczonych i utytułowanych siatkarek pokolenia „złotek”, grająca na pozycji przyjmującej. Absolwentka NLO SMS PZPS w Sosnowcu, multimedalistka Mistrzostw Polski, dwukrotna złota medalistka Mistrzostw Europy (2003, 2005), brązowa medalistka ME (2009), zdobywczyni Pucharu CEV (2013). Od 2020 roku pełni funkcję pani prezes BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała, jest również członkinią Zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej (od października 2021 roku). Prywatnie mama dwóch córek i żona Waldemara Jagieło.

Powyższa notatka nie odzwierciedla wszystkich osiągnięć Aleksandry Jagieło, ma jedynie służyć przybliżeniu sylwetki wybitnej osobowości siatkarskiej młodszemu pokoleniu użytkowników naszego portalu.
Niebawem na stronie Polskiego Związku Piłki Siatkowej będą mogli Państwo przeczytać szerszą wypowiedź byłej pani kapitan reprezentacji Polski. Redakcja
Aktualizacja: link do wywiadu - TUTAJ